Wyspa Słowiańskich Bogów
Rugia - jedna z największych i najpiękniejszych wysp Morza Bałtyckiego liczy sobie 926 kilometrów kwadratowych powierzchni, i posiada najdłuższą bo 573 kilometrową linię brzegową.
We władaniu niemieckim pozostaje Rugia dopiero od stu kilkudziesięciu lat, od kongresu wiedeńskiego. Dawniej była duńska. Jeszcze dawniej była we władaniu książąt pomorskich, przedtem we władztwie Bolesława Krzywoustego, a na samym początku była wyłącznie słowiańska i to przez kilkaset lat.
A to co w połowie XII wieku pisał o Rugianach niemiecki kronikarz, proboszcz z Brzozowa / Bosau /, który na własne oczy oglądał ich świątynie, a także rąbał płoty gajów świętych

" ...Rugianie których niektórzy Ranami nazywają są narodem okrutnym, mieszkającym w środku morza i szczególnie bałwochwalstwu oddanym. Wodzą oni raj w całej słowiańszczyźnie, mają króla i świątynię najsłynniejszą. Stąd też z powodu szczególnej czci tej świątyni sami w czci tej wyrządzaniu pierwsze zajmują miejsce, a narzucając wielu swe jarzmo, sami od nikogo nie znoszą, będąc bezpieczni z powodu niedostępności miejsca: ludy zaś orężem podbite zmuszają do płacenia daniny ..."

wyspa rugiaZ perspektywy lat nie dziwi nas stwierdzenie teutońskiego proboszcza, że słowiańscy Ranowie byli ludem okrutnym, że łatwo nie ulegli i długo się opierał: germańskiej nawale, że nie chcieli przyjąć nowej wiary, której krzewienie było tylko pretekstem dla najeźdźców z zachodu.
Ich celem była ziemia i ów dobrze znany nam Lebensraum - przestrzeń życiowa. Dawni posiadacze Rugii, ci sprzed kongresu wiedeńskiego byli zainteresowani w posiadaniu ziemi, ale nie mieli ambicji przemalowywania jej na swój kolor.
Tok życia pozostał dawny, nawet mowa zachowała się długo. Polacy jeżdżący nad morze do Sassnitz czyli Sośnicy na Rugii, z rybakami tamtejszymi rozmawiali po polsku, a było to w końcu XIX w.
To znaczy przybysze mówili po polsku, a rybacy odpowiadali w języku zbliżonym do dzisiejszej kaszubszczyzny.
Słowianie zamieszkujący Rugie należeli do zachodnio-lechickiej - czyli połabskiej grupy językowej. Takim samym językiem jak Rugianie posługiwali się Drzewianie, plemię słowiańskie zamieszkujące tereny na zachód od Łaby, mniej więcej na wysokości naszej historycznej Cedynii.

Do dnia dzisiejszego na wszystkich mapach niemieckich tereny te oznaczone są nazwą Drawehn czyli Ziemia Drzewian.
Szczęśliwie się stało, że właśnie na Ziemi Drzewian na początku XVIII wieku pastor z Wustrowa / Ostrowa / Krystian Hennig, rodem z Łużyc / najprawdopodobniej pochodzenia słowiańskiego / ułożył słownik niemiecko- słowiański.
Nąjobfitszy materiał do napisania tego słownika czerpał Hennig z ust wieśnika - Słowianina Jana Janisza z Klenowa, która to miejscowość znajduje się w niewielkiej odległości od Luchowa.

W tym miejscu należy zauważyć, że nasze miasto Łowicz utrzymuje partnerskie kontakty właśnie z Lichowem, miastem po tamtej stronie Łaby, gdzie przed stuleciami rozbrzmiewała wyłącznie mowa słowiańska.
O tym jak duże było podobieństwo pomiędzy wymarłym językiem Słowian Zachodnich a językiem polskim niech świadczą następujące przykłady: jancmen - znaczy tyle co po polsku jęczmień, jogna - polskie jagnię, deta - polskie dziecię, runka - polskie ręka, dumb - polskie dąb, sunsod- polskie sąsiad, płocan - polskie płaczę, joz aida - ja idę itp.
A co my obecnie wiemy o wyspie na której rozbrzmiewała mowa słowiańska. Znajduje się w niewielkiej stosunkowo odległości od Szczecina.

W piękny majowy dzień wyruszamy na spotkanie z cieniami przeszłości. Po drodze mijamy miasta o swojsko brzmiących nazwach, takich jak Prenzlau / Przemysław / Zarenkow / Czarnków / Anklam / Nakło Greifswald / Gryfia /.
Greifswald mimo, że leży w pewnej odległości od morza ma piękny port jachtowy. Podziwiamy stojące na nim łodzie. To właśnie w tym mieście w 1456r. pomorski książę Wracisław IX ustanowił istniejący do dziś uniwersytet.
Tu studiował XIX wieczny poeta i filozof, syn pańszczyźnianego chłopa Ernest Arndt, który wbrew powszechnej wtedy negatywnej opinii o Słowianach pisał, że byli tak samo pięknym, silnym i szlachetnym narodem jak Niemcy.

Po trzech godzinach niespiesznej jazdy znaleźliśmy się w Stralsundzie czyli Strzałowie. Całe miasto leży na półwyspie, którego zakończenie podobne jest do ostrza strzały, stąd nazwa.
W 1937 roku pomiędzy wyspą Rugią a stałym lądem usypano groblę / Rugendamm / ze wspaniałym zwodzonym mostem dla przepływających statków.
Od tego czasu formalnie wyspa przestała być wyspą. Po trwającym kilka minut przejeździe znaleźliśmy się na wyspie, w miejscowości o nazwie Alterfahr /Stara Przeprawa /. Krajobraz wyspy lekko pofalowany, pokryty zagajnikami mieszanych lasów. Nad strugami mazowieckie wierzby z wielkimi głowami.
Czujemy się jakbyśmy byli w centrum Polski. Dominują łany pól z ciągnącymi się aż pod horyzont uprawami rzepaku. Na obrzeżach pól, na terenie całej wyspy widoczne ogromne trój skrzydłowe wiatraki, lekko obracające się w podmuchach zachodniego wiatru. Niegdyś, nie tak dawno temu, przed II wojną światową na wyspie przeważały słowiańskie słomiane strzechy na chatach i żurawie przed domami. Spotykamy taką chatę ze słomianą strzechą w m. Gingst. Mieści się tam muzeum regionalne , wypełnione starymi sprzętami i narzędziami rolniczymi.

przyladek rugiaZmierzamy prosto na północ, na przylądek Arkony. Ciekawi jesteśmy jak wygląda. Czy to miejsce to było godne siedziby bogów ? Arkona, dawny słowiański Wawel, miejsce Słowiańszczyzny, ze świętych najświętsze, położone na wysokim wzgórzu, nad brzegiem szumiącego morza - istnieje do dziś naprawdę. Stała tam świątynia sławnego boga Swiętowita, najważniejszego boga Słowiańszczyzny Zachodniej, a na skałach znajdowało się gniazdo morskiego orła.
W piękny słoneczny wiosenny dzień stajemy na wałach Arkony. Widok jaki mamy przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania, a jest to przepiękny widok na błękitne bezkresne morze i złoty piasek w dole , pod stopami nieistniejącej świątyni Słowian - naszych wymarłych może zniemczonych braci w mowie i wierze.
Wzbiera podziw dla dobrego gustu naszych przodków którzy tu , pięćdziesiąt metrów nad powierzchnią morza, a nie gdzie indziej, miejsce dla swego sanktuarium wybrali.

Minęło ponad 800 lat od daty zburzenia świątyni przez duńskiego króla Waldemara I, co nastąpiło w dniu 15 lipca 1168 roku , a wały Arkony nadal wznoszą się na wysokość kilkunastu metrów, zaświadczając swoim istnieniem tłumom niemieckich turystów o solidnej słowiańskiej robocie.
Przez te kilkaset lat morze nie próżnowało. Pochłonęło miejsce gdzie stał chram ogromny z posągiem Świętowita, wszechwiedzącego z głowami patrzącymi na cztery strony świata. Według opisu Saxa Gramatyka Swiętowit w prawej ręce trzymał róg z metalu, który corocznie kapłan napełniał winem dla wróżenia o urodzajach roku następnego. Tu znajdowała się stajnia" świętego konia " którego magiczne przejście przez rozłożone włócznie decydowało o wojnie lub pokoju.
Toteż obok posągu zawsze leżała uździenica, siodło i ogromny miecz którego srebrna pochwa i rękojeść pięknej były roboty.
Po zdobyciu Arkony Duńczycy zmusili słowiańskiego księcia Jaromira I do przyjęcia chrześcijaństwa. Książę w 1180 roku ufundował kościół Mariacki w Górze czyli obecnym Bergen. Oglądamy ten kościół z ciekawością. Na zewnętrznym murze świątyni znajduje się płyta kamienna tzw. "Mnich " będąca pozostałością nagrobka kościoła , z wykutym krzyżem w miejsce dawnego słowiańskiego rogu.
Kronikarze ówcześni pisali, że dwór Jaromira I składał się w przewadze z rycerzy słowiańskich o takich nazwiskach jak Gniewomir, Witomir, Popiel, Cieszymir, Strzeżebor itp.
W kościele oglądamy tablicę upamiętniającą mieszkańców Rugii którzy polegli na frontach I wojny światowej. Wśród poległych nazwiska o brzmieniu słowiańskim takie jak Waśnik , Libki, Wilk .Być może byli to potomkowie wojów w Arkony.
W odległości kilku kilomtrów od przylądka Arkona, na półwyspie Witów znajduje się miejscowość Altenkirchen, czyli Stary Kościół.

kosciol rugia

Zwiedzamy ten stary kościółek z XII wieku. Kryje on ciekawy element stanowiący ślad walki chrześcijaństwa z pogaństwem. Chodzi tu o płaskorzeźby
wykonane z granitu, zwane babami kamiennymi.

Jedną z nich oglądamy w krypcie bocznej kościoła. Płaskorzeźba przedstawia postać męską w długiej szacie, z brodą i wąsami, trzymającą wielki róg w obu rękach. Rzeźba ta symbolicznie wmurowana została w ścianę kościoła, nie pionowo ale poziomo. Była ona niegdyś w murze zewnętrznym świątyni. Kryptę dobudowano później gdy walka z pogaństwem straciła na aktualności.

Rzeźba w tym kościele, jak i w kościele w Bergen ma wiele wspólnego z opisanym przez Saksa Gramatyka wizerunkiem bóstwa Swiętowita w Arkonie.
Rzeźba w Altenkirchen - wmurowana poziomo - symbolizuje upadek pogaństwa, a rzeźba w Bergen, wmurowana pionowo, z rogiem zamieniony na krzyż to symbol zwycięstwa chrześcijaństwa.

Rugia jest jednym wielkim zabytkiem słowiańskiej przeszłości o czym świadczą nazwy wsi, jezior, półwyspów i wzgórz.

           

zdjęcia autora, aby powiększyć kliknij na fotkę:

  • rugia_kosciol

Żegnamy się ze wspaniałą wyspą słowiańskich bogów. Poprzez Garz dawną Grodnicę dojeżdżamy ponownie do Stralsundu, aby po kilku godzinach znaleźć się w Szczecinie, jeszcze pół wieku temu znanym pod nazwą Stettin.

Historia kołem się toczy.

Feliks St. Chojecki
Adwokat

hotspotbednary

mapa bednary ulice 34 340x219