BALI – najpiękniejsza wyspa świata

O godz. 09.40 na lotnisku w Hongkongu , o nazwie Chek-Lap-Kok wchodzę na pokład samolotu marki Boeing linii Cathay Pacific Air Ways , którym polecę na Bali , która jest najpiękniejszą wyspą świata .

Przed wylotem na Bali jeszcze muszę uiścić opłatę turystyczną w wysokości 50 tutejszych dolarów , tj. około 7 dolarów USA .

Pas startowy lotniska ciągnie się daleko w morze . Wybudowany został na sztucznej wyspie . Jest wystarczająco długi, aby mogły tu lądować i startować olbrzymie Jumbo Jety .

O godz. 10.24 następuje start samolotu w kierunku Bali . Przed nami długi lot. Odległość w linii prostej z Hongkongu do Bali to 3459 km .

Lot CX 785-1010 Boarding – 0930.Classy Seat 67 A, Smoke No.

Mam miejsce w oknie samolotu, tuż przy oknie, a więc będę mógł robić zdjęcia. Patrzę w dół . Dużo małych wysp i wysepek , które są bardzo fotogeniczne – co wykorzystuję . Samolot kieruje się wprost na południe .

Na ekranie telewizora ( w oparciu fotela przede mną znajduje się maleńki ekran telewizora z kilkudziesięcioma kanałami ) obserwuję lot samolotu –

jego parametry : szybkość , wysokość , temperaturę na zewnątrz , a także usytuowanie w stosunku do terenu nad którym przelatuje . Lecimy z szybkością prawie 900 km/godzinę . Po prawej stronie niewidoczne dla oka wybrzeża Wietnamu, a z lewej archipelag Filipin.

O godz.13.10 stewardesy podają pasażerom gorące ręczniki do wytarcia twarzy i rąk . Samolot dłuższy już czas leci nad wyspą Borneo . Widoczne w dole intensywne zalesienie wyspy , i charakterystyczne żółte drogi . Przelatujemy nad dużą rzeką o nazwie Kapuas .

O godz.13.30 miejscowego czasu samolot przekracza równik . Informacja o tym wyświetla się na ekranie telewizora .Jestem na drugiej półkuli . W tym czasie w Polsce jest godzina 06.30 rano. Różnica czasu wynosi tylko 7 godzin.

W samolocie głównie Indonezyjczycy i Chińczycy .

Otrzymuję blankiet deklaracji indonezyjskiej do wypełnienia w języku angielskim .

W tym czasie kończy się już przelot nad wyspą Borneo , a pod nami widoczne Morze Balijskie .

W dole widoczne północne wybrzeże wyspy .

- 2 –

Samolot lecący z północy, aby dotrzeć na lotnisko musi przelecieć w poprzek wyspy . Obserwuję górzyste jej wnętrze. Dostrzegam najwyższy szczyt Gunung Agung liczący sobie 3142 metry wysokości, leżący nad brzegiem największego jeziora na Bali , w kraterze wulkanu .

O godz. 14.42 samolot ląduje na lotnisku w Ngurah Rai . Lotnisko międzynarodowe na Bali znajduje się na południowym krańcu wyspy , na brzegu Oceanu Indyjskiego . Ngurah Rai to nazwisko bohatera i męczennika, który walczył o niepodległość Bali . Zginął w 1946 r. w samobójczym ataku wraz z 94 - swoimi żołnierzami na pozycje wojsk holenderskich . Holendrzy władali wyspą od 1839 roku . W latach 1946-1949 miały miejsce krwawe walki na wyspie, w czasie których zginęło 2000 ludzi. W 1949 r. dawni kolonizatorzy Holendrzy uznali ostatecznie niepodległość Indonezji , a tym samym i Bali .

Powitanie turystów z Europy bardzo serdeczne .Uśmiechnięte Balijki nakładają na szyję każdemu z nas naszyjnik z pomarańczowo- białych kwiatów.

Jedziemy do hotelu „ Bali Subak” , który położony jest nad brzegiem Oceanu Indyjskiego, w miejscowości o nazwie Kuta .

Bali nie trzeba przedstawiać. Nazwa tej wyspy to synonim raju na ziemi , krainy wszelkiego piękna i szczęśliwości . Bali jest jedną z ponad 17 tys. wysp wchodzących w skład Indonezji.

Archipelag Indonezji z zachodu na wschód rozciąga się na długości około

5000 tys.km, a z północy na południe 2000 tys.km.

Powierzchnia wyspy Bali to 5620 km2, a jej ludność to około 4 miliony mieszkańców , z których 90 % to etniczni Balijczycy. Niemal 88 % wyznaje hinduizm , co jest swoistym ewenementem w Indonezji, która jest największym krajem muzułmańskim na świecie , gdzie islam wyznaje 87 % populacji i liczy sobie około 260 mil. mieszkańców .

Przez stulecia na Bali przybywały liczne grupy cudzoziemców głównie Chińczyków , Hindusów i Arabów. Hindusi wyznawali buddyzm, a potem hinduizm, który stał się tu dominującą religią .

Ta odmiana hinduizmu związana z systemem kastowym, przemieszała się z buddyzmem i tradycyjnymi balijskimi wierzeniami animistycznymi . Balijczycy swoją religię określają słowem „ Dharma” .

To unikatowy system wierzeń w którym hinduistyczna różnorodność miesza się z monoteizmem ( nawet wielcy bogowie jak Brahma, Wisznu i Siwa są tylko wcieleniami najwyższego ) oraz pradawnym kultem przyrody .

- 3 –

Bali to wyspa bogów , demonów , ludzi i magii .

Rzeki , lasy , góry , drzewa i kamienie to wszystko może być miejscem zamieszkałym przez bóstwa . Dlatego też duża część codziennej aktywności Balijczyków skupia się na dbaniu o dobre samopoczucie bóstw i duchów , a prawie wszystko, co tu się dzieje osadzone jest w duchowej tradycji wyspiarzy.

Jedziemy zwiedzać wyspę. Drogi na Bali są stosunkowo wąskie , miejscami kręte , asfaltowe. Brak wsi w naszym europejskim-polskim wydaniu. Wzdłuż drogi w cieniu dominujących tu palm kokosowych , a także innych egzotycznych dla nas drzew-kadzidłowców, chlebowców , kauczukowców , papai- parterowe domy i sklepy kryte ceglastą dachówką , blachą , gontami bambusowymi. Dostrzegam także domy pokryte strzechą ze słomy ryżowej.

Przed każdym bez wyjątku domem małe ołtarzyki lub większe ołtarze, po prostu małe świątynie. Na froncie wielu bogatszych domów dostrzegam kamienne figury Buddy .Poza tym przed wieloma domami znajdują się mniejsze lub większe rzeźby bóstw hinduistycznych przedstawionych w postaci smoków, słoni, tygrysów, małp, kogutów etc.

Przy wejściu do każdego prawie siedliska czy sklepu , a nawet na maskach samochodów , co jest dużym zaskoczeniem dla Europejczyka widoczna ofiara dla bogów i demonów. Spacerując plażą, idąc chodnikiem, czy wychodząc z hotelu trzeba uważnie patrzeć pod nogi, by nie nadepnąć na mające odgonić złe , a obłaskawić bóstwa opiekuńcze , dary tam położone.

Maleńki, pleciony z liści palmowych koszyczek pomieści kilka kwiatków, kadzidełko, betel , małe ciastko i ziarenka ryżu. Zestawione idealnie kolory i precyzja wykonania, sprawiają, że jest to miniaturowe dzieło sztuki. A poza tym każdy detal, kolor i składnik ma tu symboliczne znaczenie.

Ale tych ziarenek, gdy wracamy za moment już pewnie nie będzie .

Przed chwilą wydziobał je bóg przebrany w piórka synogarlicy.

Ludzie, rzeki , lasy, góry, drzewa, kamienie, księżyc to byty duchowe połączone w jeden organizm. Wszystko może być miejscem zamieszkałym przez bogów . Wszystko przenika byt absolutny- najwyższa istota o wielu wcieleniach , wszystko podlega temu samemu porządkowi .

Dlatego też duża część codziennej aktywności Balijczyków skupia się na dbaniu o dobre samopoczucie bóstw i duchów , a prawie wszystko co tu się dzieje osadzone jest w duchowej tradycji wyspiarzy.

Balijskie obrzędy angażują całą społeczność .

- 4 –

Za podarki tradycyjnie odpowiedzialne są kobiety. Uczą się sztuki obradowy- wania bogów od najmłodszych lat, a potem przekazują tę umiejętność córkom.

Balijczycy bardzo dbają aby przed ich posiłkiem nasycili się darami też bogowie.

Na Bali podobno jest 6000 świątyń , nie licząc małych domowych sanktuariów oraz porozrzucanych po lasach i polach kapliczek. Każda z nich co 6 miesięcy urządza uroczyste obchody upamiętniające założenie świątyni tzw: „ Odolan” .

Tak więc zawsze i wszędzie można trafić na jakąś uroczystość . Jeżeli świątynia jest rodzinna obchody mogą trwać jedną dobę . W wiejskiej świątyni nawet cały tydzień .

Dojeżdżamy do świątyni świętego źródła , znajdującej się , u podnóża góry w miejscowości Gunung Kwai . Woda jest dla Balijczyków praprzyczyną życia. Tuż pod szczytem widnieje pałac prezydenta Indonezji Sukarno , który był Balijczykiem , i pierwszym prezydentem tego państwa w okresie od

1949 do 1965 roku . W tej właśnie okolicy rozciągają się wspaniałe tarasy ryżowe zaliczane do najpiękniejszych na wyspie, a może i w świecie .

Bali nieprzypadkowo uchodzi za egzotyczny raj . Złote plaże nad Oceanem Indyjskim na południu , w głębi lądu tarasowe uprawy ryżu, a za nimi tonące w chmurach szczytu potężnych wulkanów .

Prawie wszystkie potrawy na Bali podawane są z białym kopczykiem ryżu . Ryż to na Bali podstawa. I nie ma w tym nic dziwnego , że Balijczycy jedzą go na śniadanie, obiad i kolację .

Uprawiane są trzy odmiany : biała, czerwona i czarna .

Tarasowe pola ryżowe w Tegalalang czy na zboczach wygasłych wulkanów wyglądają bardzo malowniczo i pięknie- wściekle zielone gdy ryż jest młody, czy złotawe gdy dojrzeje. Balijczycy nazywają je „ schodami bogów ” .

Na wulkanicznej glebie ryż udaje się doskonale . Można go sadzić i zbierać trzy a nawet cztery razy do roku .

Balijczycy nie zapominają o bogini ryżu i płodności – Sri Dewi . Składają jej ofiary w podzięce za dobre zbiory, a poświęcone bogini kapliczki znajdują się niemal na każdym polu .

Przewodnik informuje nas, że praca na polach ryżowych jest wyjątkowo żmudna, i to nie tylko przy sadzeniu ryżu czy podczas żniw, ale także przy uprawie ziemi i udrażnianiu kanałów nawadniających i pokonywaniu przy tym kolejnych wyższych od człowieka kanałów .

- 5 -

Był pomysł aby wprowadzić mechanizację i pola ryżowe uprawiać przy pomocy traktorów . Pomysł zarzucono z uwagi na to, że na polach ryżowych od zawsze żyły i rozmnażały się węgorze, które w sposób naturalny niszczyły wszelkie szkodniki zagrażające sadzonkom ryżu- owady a zwłaszcza ich larwy. Mechanizacja powodowała niszczenie węgorzy, co zagrażało plantacjom ryżu .

Powrócono do tradycyjnych metod uprawy ziemi na tarasach przy pomocy wołów. Robię zdjęcia rolnikom pracującym na polach ryżowych , konkretnie orzących ziemię .

Jesteśmy na terenie Gunung Kwai – kompleksu świątynnego z XI wieku. Kult świętej wody jest kluczowym elementem wielu rytuałów na wyspie . Balijczycy wierzą, że płynąca tam woda ma magiczne właściwości . Woda jako bóstwo pomaga na wszystko , między innymi na potencję i na bezdzietność . Podobno kto się w niej zanurzy nigdy się nie zestarzeje .

Wokół świątyni palmy kokosowe . Kapłani ze świątyni świętego źródła wręczają każdemu z nas czerwone szarfy, którymi należy owinąć się w pasie. Obowiązuje zakaz wchodzenia na teren świątyni z odkrytymi ramionami i kolanami, z ranami na ciele; dotyczy to także kobiet miesiączkujących .

Obserwujemy wiernych, którzy po złożeniu ofiar w świątyni zmierzają w stronę kamiennego basenu, do którego wpływa woda z 12-u fontann . Ubrani w sarongi powoli się w niej zanurzają .

Na drzewach wokół źródła widzimy małe ołtarze jako siedliska bogów i dusz wojowników , z widocznymi ich symbolami – swastykami .

W hinduizmie swastyka , krzyż o ramionach załamanych pod kątem prawoskrętnym symbolizuje Boga Wisznu, utrzymującego kosmos w równowadze, życie wieczne, aspekt męski – panowanie, zaś swastyka o ramionach załamanych pod kątem lewostronnym symbolizuje aspekt żeński – jesienne i zimowe słońce, ciemność i śmierć .

W drodze powrotnej zatrzymujemy się w wiosce balijskiej .

Większość Balijczyków nadal żyje na wsi – opowiada przewodnik.

W ramach każdej wsi mieszkańcy tworzą jeszcze odrębne części składowe czyli tzw: wspólnoty sąsiadów . którzy generalnie pomagają sobie nawzajem – w pracach na polu , podczas świąt, spotkań rodzinnych czy w sytuacjach kryzysowych .Mają zazwyczaj wspólną własność, np. salę spotkań . gdzie razem mogą przygotowywać posiłki , grać na instrumentach tam się znajdujących i tańczyć . Coś na kształt naszych ochotniczych straży pożarnych.

- 6 –

Poza tym każdy mieszkaniec wsi posiadający pole ryżowe należy do spółdzielni irygacyjnej , która kontroluje dystrybucję wody i dba o to, aby nikomu jej nie zabrakło. Tu akurat członkostwo związane jest z lokalizacją pól ryżowych i źródła wody .

Przewodnik prowadzi nas do jednego gospodarstwa , które jest otoczone murem. Dom składał się z pomieszczeń sypialnych, rodzinnej świątyni z trzema figurami bóstw, kuchni , śpichlerza i już poza domem mniejszych budynków gospodarczych .

Wchodzimy do środka. I tu spotykamy się z czymś co jest dla nas dużym zaskoczeniem .

W sypialni leży ciało zmarłego , który od dłuższego już czasu oczekuje na kremację. Ciało nie ulega szybkiemu rozkładowi albowiem zostało nasycone zastrzykami z formaliny . Koszty kremacji są duże. Oczywiście wszystko zależy od tego do jakiej kasty należał zmarły .

Każdy Balijczyk przychodzi na świat w jednej z czterech głównych kast. System ten wywodzi się z Indii i pojawił się na wyspie z XIV wieku, kiedy została ona podbita przez hinduistyczne królestwo Majapahit .

Najwyższą kastą są bramini czyli kapłani .

Arystokracja , czyli kaszatrijowie to dawni władcy wyspy .

Niższa kasta arystokratów – wajśowie. Te trzy kasty stanowią zaledwie 3 procent wszystkich Balijczyków .

Cała reszta zalicza się do kasty śudrów .

Część śudrów domaga się likwidacji systemu kast .

Dowiadujemy się, że zmarły wójt sąsiedniej gminy już od kilku miesięcy czeka na kremację . Koszty takiej luksusowej kremacji , w bogatej oprawie, z udziałem wielu kapłanów i setek żałobników, i z wszelkimi niezbędnymi a drogimi podarkami, to wydatki rzędu kilkudziesięciu czy nawet kilkaset milionów rupii .

Zdarza się, że akurat rodzina nie ma możliwości finansowych aby skremować zmarłego, tuż po jego śmierci, a wtedy ciało jakiś czas musi spoczywać na lokalnym cmentarzu .

Jedynie bramina/ kapłana/ nie można pochować w nieczystej ziemi i jego zwłoki należy spalić jak najszybciej .

Często parę rodzin organizuje wspólną uroczystość pogrzebową ,

dzieląc się kosztami .

- 7 –

Jako ciekawostkę podaję , że radża Gianyaru, jednej z prowincji Bali za kremację swej żony , matki i macochy zapłacił podobno co najmniej

milion dolarów .

Obowiązującą walutą w Indonezji jest rupia. W obiegu są monety o nominałach od 25 do 1000 rupii, a banknoty od 100 do 100 000 rupii.

1 dolar USA to 8000 tys. rupii. Przeciętny obiad w restauracji to koszt w granicach 50 tysięcy rupii czyli około 5 dolarów USA .

Jak o tym pisałem wcześniej Balijczycy uznają wielu bogów , wierząc zarazem w istnienie panteistycznego bóstwa – Jedynego Najwyższego

Boga Władcy Wszechświata .

Koncepcja zaś nieśmiertelności duszy ma ogromny wpływ na traktowanie przez nich zmarłych przodków .

Śmierć jest dla Balijczyków przejściem od jednego życia do następnego.

Dlatego też tak ważnym obrzędem, bodajże najważniejszym jest palenie zwłok, postrzegane tu jako radosne wydarzenie, ponieważ w przekonaniu Balijczyków dusza zmarłego uwalnia się od nieczystego ciała, co umożliwia jej podróż do nieba i odrodzenie się w nowej postaci . Dusza może odradzać się wielokrotnie . Ciało zaś musi zostać zwrócone pięciu żywiołom- ziemi, wiatrowi, ogniowi, wodzie i eterowi – ponieważ dopiero to zapewni duszy wolność .

Eter – łacińskie aether –czyste powietrze – źródło życia .

Przewodnik opowiada ciekawostki z życia Balijczyków . Słuchamy z zainteresowaniem . Od urodzenia aż do śmierci każdy Balijczyk przechodzi kolejne rytuały inicjacyjne, które wyznaczają zakończenie jednego etapu w życiu, a rozpoczęcie następnego; podobnie jest zresztą w życiu innych społeczeństw .

Zacznijmy od początku, od chwili urodzenia. Na Bali dzieci są uwielbiane.

My wierzymy , mówi przewodnik , że dziecko, które przychodzi na świat jest nowym wcieleniem duszy , któregoś z przodków .

Z tego powodu okres pierwszych 105 dni życia malucha w/g naszych wierzeń to życie w królestwie duchów . Dziecko w tym czasie nie może dotknąć nieczystej ziemi , musi być noszone .

Ktoś pyta dlaczego akurat 105 . A to dlatego, że jest to okres 3 miesięcy.

Albowiem miesiąc balijski liczy sobie 35 dni .

Dzieci nigdy nie są bite . Uczą się od starszych słuchając wskazówek i naśladując ich. W sposobie wychowania kładzie się nacisk na niezależność i szacunek dla innych .

- 8 – 

Wejście w okres dojrzewania płciowego sygnalizuje w przypadku dziewczynki pierwszą menstruację , a w przypadku chłopca zmiana głosu.

Zakończeniem tego etapu życia każdego Balijczyka jest ścięcie włosów albo spiłowanie zębów i przejście w stan dorosłości . Balijczycy wierzą, że spiłowanie sześciu górnych zębów tak aby tworzyły równą linię osłabia sześć najgorszych cech ludzkiej natury: namiętność, chciwość, gniew, skłonność do odurzania się /narkotyki/ , niewiedzę i zazdrość .

W związku z tym iż zabieg taki i cała uroczystość jest kosztowna / coś w rodzaju naszych18-ek / to zwleka się z tym niemal do ślubu , a jeżeli to nie nastąpi w ciągu całego życia / co się zdarza/ to ściera się zęby tuż przed kremacją, inaczej dusza zmarłego mogłaby przypominać demona i nie dostaliby się do świata duchów .

Każdy pragnie założyć rodzinę , dlatego też decyzja o pozostawaniu w stanie wolnym jest uważana za coś niezwykłego .

I tu przewodnik nas zaskakuje kiedy mówi , że „ kobieta musi zajść w ciążę, aby wyjść za mąż’’. Potem szczegółowo wyjaśnia, że na Bali praktykuje się bardzo często, jeżeli nie najczęściej „ porwanie ’’ panny młodej i stało się regułą zresztą przy akceptacji obu rodzin. Pan młody uprowadza swoją wybrankę do odosobnionego – intymnego miejsca, gdzie spędza z nią miodowy miesiąc .

Obecnie w modzie jest porwanie dziewczyny do samochodu , która czeka w ustalonym miejscu z niewielką torbą spakowaną na tę okazję .

Oficjalny ślub odbywa się później , kapłan błogosławi związek , a przodkom i bóstwom w domowej świątyni składa się dary. W tym czasie pana młoda najczęściej jest już w ciąży. Terminy ślubów są ustalane przez kapłanów i astrologów .

Ostatnim rytuałem , ale już po śmierci Balijczyka jest uroczystość palenia zwłok .

Przewodnik wyjaśnia, że będziemy mieli okazję to oglądać .

Wszystkie te rytuały mówi nasz wszechwiedzący przewodnik wynikają z naszej religii, która w balijskim społeczeństwie odgrywa fundamentalną rolę.

Każdy kto kieruje się najważniejszymi regułami, takimi jak dobre zachowanie,

rozsądna mowa i czyste myśli – nie ma problemów z przestrzeganiem wszelkich zakazów czy nakazów .

- 9 –

Toteż jeżeli Balijczyk zachoruje przyczynę choroby upatruje w pogwałceniu któregoś z praw czy obyczajów religijnych lub sił nieczystych, które należą do złych ludzi wykorzystujących czarną magię aby krzywdzić innych. Chorzy udają się wówczas do uzdrowiciela, który może być odpo - wiedniem polskiego znachora, a jeszcze w niektórych krajach – szamana.

Taki uzdrowiciel stosuje kurację ziołową ale i też metody bliższe magii .

Są znachorzy którzy nastawiają złamane kości, przyjmują porody, zajmują się wróżbiarstwem i przepowiadaniem przyszłości .

Nasz pobyt w wiosce balijskiej dobiegł końca .

Po dniu pełnym wrażeń wracamy do hotelu.

Budynek hotelu zwieńczony jest dużym tarasem. Wieczorem z tego miejsca podziwiam gwiazdozbiory półkuli południowej, które są niewidoczne dla mieszkańców Europy. Najbardziej charakterystycznym gwiazdozbiorem nieba południowego jest „ Krzyż Południa ”, tak jak dla nieba północnego

„Wielka Niedźwiedzica z Gwiazdą Polarną ”. Jego jasne gwiazdy tworzą figurę krzyża. Najjaśniejsza gwiazda w tej konstelacji to Acrux .

Krzyż Południa będę miał jeszcze okazję oglądać w czasie mojej podróży do Peru i Boliwii, krajów leżących po południowej stronie równika .

Hotel w którym przebywamy znajduje się w odległości kilkudziesięciu metrów od morza . Na szerokim piaszczystym wybrzeżu dzień w dzień wypoczywają zarówno Balijczycy jak i cudzoziemcy, surfując i opalając się .

Ocean Indyjski na wysokości Kuty to jedno z najlepszych miejsc do surfingu.

Kąpiemy się w morzu i opalamy.

Daleko na horyzoncie lądujące i startujące samoloty z lotniska – Ngurah

Rai . W oddali dostrzegam też latawce. To częsty widok na Bali. Zgodnie z hinduską mitologią ich opiekunem jest Sang Hyang Rare Angon .

Ten bóg wiatru jest personifikacją Siwy .Latawce mogą mieć najróżrodniejsze formy . Mogą być, np. w kształcie ryby, ptaka, liścia.

Wracam do tego co dzieje się na plaży – obok nas. Nagabują nas młodzi Balijczycy – wędrowni sprzedawcy oferując nam do kupna wszelakie rzeczy, takie jak okulary przeciwsłoneczne, wisiorki, różne talizmany, kolorowe czapeczki, ale przede wszystkim piękne, egzotyczne muszle, a także podra- biane zegarki, w tym markowe „ Rolexy ”, po 10 dolarów USA za sztukę .

W cieniu parasoli i drzew siedzą panie oferujące chętnym – makijaż, malowanie paznokci czy masaż .

Po dłuższym opalaniu się idziemy do baru, aby pod dachem w liści palmowych ugasić pragnienie, gdzie prosto z orzecha pijemy mleczko kokosowe.

- 10 -

Z dala od plaży ciągną się puby, restauracje, sklepy z pamiątkami,

salony tatuażu i bary szybkiej obsługi .

Turyści odwiedzający dziś Kutę nie wierzą, że w dawnych czasach była to kolonia trędowatych i targ niewolników. Mieszkańcy Kuty zajmowali się rolnictwem, rybołówstwem i kowalstwem. Kiedy zaczął się masowy napływ turystów szybko zorientowali się, że na gościach można wiele zarobić .

W pobliżu plaży znajduje się dom towarowy „ Matahari”, a z tyłu rzędy straganów z ciekawymi przedmiotami, które budzą zainteresowanie turystów.

Przewodnik informuje nas, że na Bali rękodziełem zajmuje się kilkadziesiąt tysięcy rzemieślników – rzeźbiarzy, tkaczy, malarzy, jubilerów .

Balijskie rzeźby w drewnie słyną na całym świecie, a rzeźbi się głównie postaci demonów, bohaterów i bóstw. Maski wyobrażające demonów, malowane ostrymi barwami są przerażające w swoim wyglądzie . Należy się targować. Kupiłem niewielką niekolorowaną maskę - rzeźbę z drewna dekowego ; maskę bogini : mowy, muzyki i wiedzy .

Najbardziej rozpowszechnioną tkaniną na Bali jest batik , czyli farbowane płótno powlekane wcześniej woskiem pszczelim, w miejscach, które mają pozostać niezabarwione. Bogactwo stylów przyprawia o zawrót głowy .

Kierując się słowami naszego przewodnika przy na następnych zakupach: kolorowych batików przedstawiających przyrodę Bali i przepięknej muszli postanowiłem się targować, ale to targowanie muszę przyznać nie było zbyt udane. My Europejczycy nie jesteśmy do tej formy zakupów w pełni przygotowani, i przyzwyczajeni, po prostu nie mamy tego „ we krwi ” .

W ciągu następnych dni nie tylko wypoczywamy na plaży i kąpiemy się w morzu, ale przede wszystkim zwiedzamy najciekawsze miejsca na wyspie .

Bali to wyspa lasów deszczowych, tarasowych pól ryżowych, małp

/ makaki są prawie wszędzie/ i wulkanów. Dzięki tym ostatnim ziemia jest urodzajna, a krajobrazy tak malownicze .Na południowo-zachodnim wybrzeżu wyspy w odległości około 30 km od Kuty znajduje się jedna z najsławniejszych i najczęściej fotografowanych świątyń na Bali - Pura Tanah Lot. Jedziemy tam.

Świątynia wznosi się nieopodal brzegu, na olbrzymiej skale obmywanej falami oceanu. Pura Tanah Lot jest świątynią morską, w części wydrążona w skale, gdzie oddaje się hołd duchom morza. Pura Tanah Lot znaczy tyle co

„ziemia w morzu ”. Z uwagi na to, że do świątyni mogą wchodzić tylko wierni musimy pozostać na brzegu. Stąd podziwiamy przepiękne widoki świątyni na tle błękitnego oceanu, a także wiernych tam zdążających –

odświętnie ubranych.

- 11 -

Pura Tanah Lot założył w XVI wieku bramin Danghyang Nirartha , który przybył tu z sąsiedniej Jawy . Legenda głosi, że po przybyciu na zachodnie wybrzeże dostrzegł światło bijące w tej właśnie okolicy. Był to znak dla bramina, aby tu właśnie zatrzymać się i oddać medytacjom. Do haryzmaty - cznego bramina dołączyli się inni mieszkańcy. Rzecz jasna, że nie podobało się to miejscowemu kapłanowi, który nie był przychylny przybyszowi . Wtedy

Nirartha unikając zwady przeniósł miejsce medytacji na ocean – na wyspę

Pura Tanah .Bramin rzucił też na fale swe szarfy, a te przemieniły się w jadowite węże, które podobno nadal żyją w skalnych jaskiniach pod świątynią i strzegą jej przed złymi mocami .Tyle legendy o tej morskiej świątyni opowiedzianej nam przez przewodnika .

W drodze powrotnej wstępujemy do przydrożnej restauracji na obiad.

Takie przydrożne restauracje nazywa się tutaj „ Warungami”, gdzie można dobrze zjeść korzystając z tradycyjnej kuchni baliskiej. Restauracje w głównych ośrodkach turystycznych maja duży wybór nie tylko regionalnych potraw, ale także innych z różnych części świata .

Ciepły klimat i użyźniający od czasu do czasu glebę popiół wulkaniczny powodują, że na wyspie udają się wszelkie owoce tropikalne, a w wyższych partiach gór nawet marchew i kapusta. Rośliny te zostały przywiezione z Europy przez kolonizatorów – Holendrów .

Podobnie jak na Sri Lance ( dawny Ceylon ) , na płaskowyżu centralnym

(średnia wysokość 1500 m.n.p.m.) uprawia się tam poza dominującą herbatą, także kapustę, ziemniaki, truskawki i wszelkie warzywa ze strefy umiarkowa - nej, i to już od 150 lat, za sprawą Anglików, też kolonizatorów, którzy te rośliny tam sprowadzili . Byłem tam niedawno i widziałem to na własne oczy .

Jak wszyscy wiedzą Sri Lanka – klejnot Indii leży tuż pod równikiem .

O mieszkańcach Bali mówi się czasem, że podobnie jak Chińczycy zjedzą wszystko co lata, poza samolotem i wszystko co ma nogi , oprócz stołu.

Nasz przewodnik opowiada, że częste jedzenie psiego mięsa powoduje agresję żyjących w obejściu psów .

Balijczycy spożywają dużo ryb, w tym węgorze, ale także ślimaki, i żaby ale również np. ważki – wszystko odpowiednio przyrządzone .

W przydrożnych „ warungach” popularną metodą przyrządzania mięsa i ryb jest mielenie ich , zawijanie z dużą ilością przypraw – w liście banana i gotowanie na parze, albo pieczenie bezpośrednio na gorących węglach .

To takie swoiste pierogi zwane tu „tum”.

- 12 -

W pierwszej kolejności podają nam zupę jarzynową, a na drugie danie ryż/ biały i czarny/, który w Indonezji jest podstawą każdego posiłku , i do wyboru pieczone na gorących węglach pierogi z mięsem kurczaka albo

z ryb, lub grillowaną wieprzowinę .

Wybieram pieczoną wieprzowinę , w myśl porzekadła consuetudo altera natura est – przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, która podana ze słodkim sosem z soi i siekanymi papryczkami z chili – smakuje wyśmienicie.

Na deser podano nam owoce – plastry ananasa i arbuza . Obiad kończymy pijąc tutejszą czarną kawę , parzoną po turecku i zagryzając wafelkami z wtopionymi weń krewetkami .

Obok warungu / restauracji / znajdują się stragany z owocami i warzywami- wszystkie pod dachem .

Już na pierwszy rzut oka widać różnorodność znajdujących się tam owoców.

Kilku uczestników naszej grupy chce zrobić zakupy, korzystając przy tym z fachowej pomocy zawsze uczynnego naszego przewodnika . Inni chcą popatrzeć i zrobić zdjęcia, ja należę do tych ostatnich .

Przewodnik mówi, że na Bali tak jak w innych miejscach Indonezji najpospolitsze są banany, jak jabłka w Europie, które występują w wielu odmianach, a tym samym mają różną wielkość, kolor i smak . Przyrządza się je na rozmaite sposoby np.obtoczone ciastem i smażone na tłuszczu, pieczone i posypane świeżo startym kokosem, albo gotowane na wolnym ogniu w kokosowym mleku z dodatkiem palmowego cukru .

Przez cały rok można kupić ananasy i jasnopomarańczowe papaje, które najlepiej smakują z niewielką ilością soku z limony , a także awokado i owoce z drzew mango; te ostatnie wonne, żółte i słodkie.

Przewodnik stojąc przy ladzie straganu opowiada pokrótce o

znajdujących się tam owocach . Zadziwia nas, chyba największy owoc na stoisku. To owoc chlebowca – drzewo bochenkowe, które zawiera żółty miąższ o wybornym smaku i wspaniale pachnie. Owoce najczęściej mają kształt owalny; długości czasem kilkudziesięciu centymetrów i wadze 35 kg.

Na straganie są także owoce cytrusowe jak wielki pomelo/ jeruk Bali / , o grubej skórze, guana bana /sirsak/ o sercowatym kształcie i słodko kwaskowatym smaku, a także tutejsza marakuia / markisa/, z której robi się soki .

Na Bali są także owoce sezonowe , takie jak ten czerwony rambutan mówi przewodnik , podobny w wyglądzie do śliwki chińskiej , owalnej , o długości około 5 cm i aromatycznym perłowym miąższu , langast przypomina grejpfruta , a sapodilla / sawo /ma kształt gruszki porośniętej brązową skórką z orzeźwiającym miąższem w środku .

-13-

Cenione są na Bali owoce goździkowca zwane jabłkami wodnymi .

Dostrzegam na ladach znane nam wszystkim przyprawy takie jak chili, goździki, gałka muszkatołowa, pieprz , czy wanilia .

Na samym końcu straganu , tak nieco z boku usytuowane jest stoisko z dojrzałymi owocami durianu. Jest to owoc ceniony na dalekim wschodzie . Owoce duriana czuć z daleka. Zapach jest nie tyle brzydki, co tak słodki i intensywny, że momentami może być dla nas Europejczyków nawet odrażający. Natomiast kremowy miąższ, smak, durianu jest niepowtarzalny.

Trudno mi to potwierdzić. Nie próbowałem tego owocu .Nie sposób zapamiętać wszystkich znajdujących się owoców. Dodam, że większość z nich jest nam nieznana. Zrobiło się późno. Wracamy do hotelu .

Następnego z kolei dnia po śniadaniu i krótkim pobycie na plaży jedziemy na długą i jak zwykle ciekawą wycieczkę – daleko w głąb wyspy, w rejony pierwotnych lasów tropikalnych .

Po drodze na terenie jednej z wiosek leżącej na trasie naszego przejazdu, mamy okazję oglądać korowód kobiet zdążających do miejscowej świątyni z okazji lokalnego święta .

Kobiety idą powoli i dostojnie. Wszystkie ubrane są w przylegające do ciała koronkowe bluzki i owinięte wokół bioder sarongi. Każda ma makijaż, co widać i wysoko upięte włosy. Na głowach niosą tace z piramidami owoców - pomarańczy, mango, bananów i innych; w plecionkach z liści palmowych i kwiatów . To wszystko dary. Dla bogów składane w imieniu rodzin . Czujemy intensywny zapach kwiatów i dym z kadzidełek .Podziwiamy te kobiety, że mając na głowach takie chybotliwe ciężary poruszają się z gracją i stosunkowo swobodnie.

Po krótkim postoju jedziemy dalej w kierunku środka wyspy.

Zachwycamy się tarasowatymi polami ryżowymi .

Ryż jest najważniejszą rośliną na wyspie. To on wyznacza rytm życia w wioskach; z jego sadzeniem, pielęgnacją i żniwami są związane rozmaite uroczystości i święta. To kapłani określają zawsze czas sadzenia ryżu i zbierania plonów. Ryż potrzebuje dużo wody we wczesnym okresie wegetacji; toteż choć na wyspie jej nie brakuje / zwłaszcza w części południowej / mieszkańcy muszą ją umiejętnie kierować z rzek na pola ryżowe.

Na wyspie ,co widać znaczną część jej powierzchni stanowią zbocza, miejscami strome, dlatego powstał tu rozbudowany system kanałów , nawet tuneli .

- 14 –

Wodę doprowadza się do najwyższych tarasów a stamtąd spływa na pola ryżowe położone niżej .Woda jest darem bogów uważają Balijczycy .

Rolnicy posiadający ziemię wiedzą z jakiego źródła woda na ich pola spływa.

Tworzą swoiste spółdzielnie, takie spółki wodne, w których przewodniczący pilnuje aby każdy członek otrzymał wodę w określonym czasie i w odpowiedniej ilości, a także by wywiązywał się z nałożonych nań obowiązków polegających na naprawianiu grobli/ tarasów/ i czyszczeniu kanałów na wydzielonym odcinku .

Rolnicy na Bali uprawiają ryż na przemian z orzeszkami ziemnymi , papryczkami chili , cebulą, soją , jadalnymi bulwami a nawet zbożem .

Na północy wyspy gdzie wody jest mniej rolnicy sadzą banany, ananasy, papaje, kakaowce , goździkowce, cynamonowce / drzewka i krzewy / etc.

Robię zdjęcia chłopów balijskich jak mozolnie orzą pola pługami ciągniętymi przez woły .

Nadal jedziemy w kierunku środka wyspy . Tam znajduje się Gunung Agung – najwyższy szczyt na wyspie .

Balijczycy uważają, że tam mieszkają bogowie, i tam żyją także duchy przodków, i wszystko co jest usytuowane bliżej srodka wyspy i tej najwyższej góry jest dobre. A to co jest bliżej morza / zamieszkałego przez demony / jest złe .Poziom oceanu jest strefą czarnej magii i złych mocy .

Poziom środkowy należy do ludzi .

Jedziemy w kierunku świętej góry, ale tam nie dojeżdżamy. Po obu stronach drogi wspaniały las porośnięty palmami i nie tylko kokosowymi .

Zachwycają wyniosłe paprocie drzewiaste . Obok drogi kwitną bugenwille, storczyki i wiele innych nieznanych nam kwiatów i krzewów .W głębokich dolinach nad strumieniami nieprzebyty gąszcz bambusów i bananowców; takich nigdy wcześniej nie widziałem .

Przewodnik mówi, że na Bali bambusy w dolinach rzek tworzą gęste lasy.

Bambusy osiągają 30 metrową wysokość, a nawet wyższą, przy 30

centymetrowej średnicy .

W krajach dalekiego wschodu szybko kiełkujących bambusów używano do tortur; przebijały ciało ofiary . Bambus rośnie bardzo szybko, do 1 metra na dobę .

Dojeżdżamy do tzw: parku safari, który znajduje się w wydzielonej części lasu palmowego, gdzie będziemy mogli odbyć przejażdżkę na słoniach i obejrzeć walkę kogutów .

- 15 –

Wstęp do parku jest płatny ; łącznie z obiadem i przejażdżką na słoniu kosztuje , co zanotowałem, 391.500 rupii.

Słonie nie żyją na Bali. W stanie dzikim żyją na Sumatrze. Są bliskimi krewniakami słonia indyjskiego . Te które tutaj oglądamy z zaciekawieniem są słoniami oswojonymi i zostały na wyspę przywiezione li tylko dla swoistej rozrywki turystów . Turyści jeżdżą na słoniach i płacą . Szczerze mówiąc nie jest to jakaś tam wyjątkowa atrakcja. Na słoniu znajdują się dwa miejsca dla pasażerów. Są to fotele na grzbiecie słonia umocowane pasami i przeciągnię- te pod jego brzuchem, podobnie jak popręg umożliwiający przymocowanie siodła na grzbiecie konia . Słoń na którym jedziemy jest spokojnym i miłym zwierzęciem. Moim towarzyszem przejażdżki na słoniu jest dr. Kostrzewa.

Powożącym to znaczy kierującym słoniem jest Balijczyk, który w prawej ręce trzyma coś na kształt buławy. Ta pałka służy mu do dyscyplinowania słonia i nadawania mu kierunku .

Nie jest to moja pierwsza przygoda ze słoniami .

Kilka lat wcześniej miałem okazję jeździć na słoniu w Indiach, konkretnie w stolicy Radżasthanu – Dżajpurze .

Pamiętam, że wtedy kierujący słoniem chciał mi sprzedać metalowy bolec z zadziorem, w rodzaju ostrza strażackiego bosaka, który mu służył do dyscyplinowania zwierzęcia. Nie skorzystałem z oferty .

Dojeżdżamy do rampy z której wsiadaliśmy na ten „pojazd”, a obecnie wysiadamy .

Idziemy do miejsca gdzie odbywają się walki kogutów .Zbiera się na deszcz. Koguty w bambusowych koszach nerwowo się szamocą wyczuwając zbliżającą się ulewę, a może dzisiejszą walkę .Kogut to niezłe źródło dochodu.

Niegdyś ich pojedynki były wpisane w rytuał religijny, którego celem było udobruchanie złych bogów. Później doszedł do tego hazard. Choć władze Indonezji zabroniły ptasich starć dla zarobku , niewiele to zmienia. Ptaki wciąż walczą na śmierć i życie .

Wokół Quasi areny wydeptanej jak klepisko w stodole, pod potężnym figowcem bengalskim siedzi i stoi kilkudziesięciu mężczyzn.Wrzask i harmider.

Przyjmowane są zakłady. Obstawiane są koguty w poszczególnych walkach .

Przewodnik mówi, że na walki przyjeżdżają ludzie z całej wyspy ze swoimi ptakami, hazardziści, no i oczywiście kibice.

Patrzymy. Na arenie są już mężczyźni z kogutami. Każdy kogut walczący w ringu do ostrygi ma przymocowany ostry jak brzytwa nóż . Koguty trzymane przez właścicieli trzykrotnie trącają się dziobami.

- 16 –

Następnie właściciele kogutów zrywają im pióra z szyi i puszczają na siebie.

Ciosy zadawane przez walczące koguty są tak błyskawiczne, że prawie niewidoczne dla ludzkiego oka. Walka trwa około minuty i zawsze kończy się śmiercią jednego koguta. Przegranemu odcina się głowę i nogę , które trafiają do właściciela zwycięzcy. Oglądamy tylko kilka walk. Opuszczamy miejsce i idziemy na zapłacony obiad stół szwedzki. Potrawy bardzo dobre.

Pobyt na wspaniałej plaży nad Oceanem Indyjskim urozmaicamy sobie spacerami do pobliskiej Kuty i wycieczkami do najciekawszych miejsc wyspy.

Wyjeżdżamy na sygnalizowaną wcześniej uroczystość pogrzebową, ceremonię, ciałopalenia czyli kremacji. Jedziemy na przedmieścia Denpasaru, największego miasta na wyspie. Po drodze sycimy oczy wspaniałymi widokami pól ryżowych i strzelających w niebo palm kokosowych .

Przewodnik informuje nas, że na miejscu uroczystości musimy być w samo południe, albowiem kremacja zazwyczaj zaczyna się gdy słońce minie zenit. Dodaje, że dzień kremacji poprzedzają długie przygotowania, w których uczestniczą członkowie danej społeczności , wsi czy ulicy .

Przyjeżdżamy i co widzimy. Przed domem pogrzebowym ustawiona jest kolorowa wieża, zwieńczona dachem, o wysokości około 5 metrów i kwadra - towej podstawie, z dwumetrowymi bokami; zbudowana z drewna i bambusów.

Wieża jest niezwykle kolorowa; w tonacji złocistej, z czerwonymi orna - mentami i z niewielkimi zygzatowanymi elementami koloru niebieskiego i zielonego. Wszystkie te złocenia i czerwone ornamenty oraz pozostałe geometryczne elementy mają niewątpliwie swoje symboliczne znaczenie – zrozumiałe tylko dla wyspiarzy .

Wieża przykryta jest białym dachem ze złoceniami, pod którym wisi żywa czarna kura. Na wszystkich czterech rogach dachu zwisają białe lampiony .

Podstawa wieży ozdobiona jest metalowymi głowami żółwi .

Cała konstrukcja czyli wieża stoi na solidnej kracie wykonanej z żerdzi bambusowych o średnicy około 10 cm, ułożonych krzyżowo i powiązanych .

Ta lekka krata z bambusów mierzy 4 na 5 metrów.

Powyżej podstawy na wysokości około 2 metrów znajduje się, otwarta na boki platforma- symbol świata między niebem a ziemią. Z platformy zwisa biały całun. Wieża ma tylko jedno piętro. Liczba pięter zależy od klanu i kasty do której należał zmarły .

Braminom / kapłanom/ przysługuje jedenaście, kaszatrijom i Wajsom

/arystokracja/ siedem lub dziewięć , a śudrom / 97% ludności wyspy jedno, trzy bądź pięć pięter .

- 17 -

Zwłoki w białym całunie zostają wyniesione z domu i ułożone na platformie wieży. Przed wieżą na ulicy , w rozciągniętej grupie , stoi kilka - dziesiąt młodych kobiet , ubranych w większości w ciemne sarongi.

Te kobiety w pierwszym etapie odprowadzania zwłok na miejsce ciałopalenia rozciągają biały całun, zamocowany jednym końcem na platformie, który jest długi na kilkanaście metrów i niosą go nad swymi głowami.

Z przodu konduktu idzie orkiestra składająca się z kilkunastu muzy - kantów. Idą i grają na gongach, talerzach, ksylofonach, 3 dużych bębnach , zwieszonych na drążkach i niesionych przez 6 jej członków.

Metaliczne pulsujące brzmienie. Ta muzyka wydaje się nie mieć ani początku ani końca. Bo życie to ciągłe powtarzające się reinkarnacje. Ciągłe śmierci i narodziny. Jak pisałem wcześniej śmierć jest dla Balijczyka przejściem od jednego życia do następnego.

Wieża znajdująca się na kracie bambusowej niesiona jest przez kilku – dziesięciu mężczyzn, uczestników pogrzebu .Na skrzyżowaniach drogi pro – wadzącej na cmentarz, żałobnicy kręcą wieżą w kółko, obracają ją kilkakrotnie.

Po co?. Po to by zmylić duszę i uniemożliwić jej powrót do świata żywych , w przeciwnym razie mogłaby niepokoić .

Czy mamy analogie gdzieś w świecie do tego rodzaju obrzędów ?

W końcu XIX wieku nasi etnografowie, badali zwyczaje i obyczaje ludu polskiego. Jeden z nich w naukowej publikacji podaje między innymi, że mieszkańcy wsi Mysłaków w czasie odprowadzania zmarłego na cmentarz w Bednarach , kilkakrotnie obchodzili z trumną krzyż znajdujący się w centralnym miejscu wsi; dodam, że na skrzyżowaniu. Krzyż ten znajduje się

do dzisiaj w tym miejscu.

Wracam do pogrzebu na Bali .

W pewnym momencie widzę, że kondukt się zatrzymuje. Jedni pchają wieżę do przodu, inni do tyłu i na boki. Towarzyszą temu śmiech i okrzyki .

Na wieży , przy platformie widzę stojących – mężczyznę i kobietę, najprawdopodobniej krewnych, podtrzymujących zwłoki, aby nie wypadły z wieży w czasie tej przepychanki . Przed wieżą jeden z uczestników uroczy - stości niesie długą tykę bambusową i podnosi przewody elektryczne, tak aby

o nią nie zawadzały.

W końcu kondukt dociera na cmentarz. Już w miejscu kremacji ciało zostaje wyjęte z wieży i wypuszczona kura, co symbolizuje uwolnienie duszy.

Zwłoki owinięte w całun zostaną ułożone na prętach stalowych wbitych w pnie palmowe na wysokości około 30 cm od ziemi, wewnątrz otwartej niby trumny-

- 18 –

wykonanej z grubych bali .Na ciało zmarłego krewni kładą listy polecające do bogów, a także pieniądze aby mógł się on opłacić demonom w krainie cieni.

Na całunie poza listami i pieniędzmi dostrzegam także kilka niewielkich wiązanek kwiatów. Szczątki polewane są świętą wodą z glinianych naczyń, które następnie są tłuczone .

Uczestnikom ciałopalenia nie wolno płakać, wzruszać się, bo to mogłoby skłonić duszę do pozostania w świecie żywych .

Obok ciała zmarłego leżącego w tej „palmowej trumnie” widnieje stół z bambusów, przykryty matami z liści palmowych- na który bliscy i znajomi zmarłego, chyba prawie wszyscy uczestnicy tej żałobnej uroczystości , składają ofiary z owoców, kwiatów, pieniędzy, ciast, cukierków, warzyw itp. Trwa to dosyć długo. W końcu jeden z celebrantów podłącza urządzenie gazowe do spalania zwłok; palą się bardzo intensywnie. W trakcie ciałopalenia wszystkie ofiary wkładane są do paleniska. Wszyscy uczestnicy pogrzebu czekają na całkowite spalenie się ciała.

My nie czekamy do końca. Przewodnik informuje nas, że kiedy ogień dogaśnie całkowicie, rodzina zbiera zwęglone resztki kości , kruszy je na proszek i umieszcza w skorupie kokosa, który następnie wrzuca do morza lub najbliższej rzeki .

Refleksja na koniec. Trzeba przyznać , że podpatrywanie rytuałów od tych najprostszych jak składanie ofiar do tych najbardziej złożonych, jak uroczystości pogrzebowe – to spotkanie z prawdziwą magią .

Nie można ciągle leżeć na plaży i kapać się w morzu . Jedziemy daleko na północny wschód wyspy. W masywie karangasen znajduje się najwyższa góra na Bali – Gunung Agung / Wielka Góra/ licząca sobie 3142 m.n.p.m. , która jest czynnym wulkanem .

Przewodnik informuje nas, że wulkan był nieczynny od stuleci, ale w 1963 r. nagle wybuchł w sposób nieprzewidziany. Zginęło ponad 1000 mieszkańców i zniszczone zostały okoliczne wioski liczone w dziesiątkach.

W tym właśnie roku odbyły się przygotowywane wcześniej z wielkim rozmachem wyjątkowe uroczystości, z okazji święta wszystkich wyspiarzy obchodzonego co 100 lat. Dodaję iż przewodnik podał nazwę tego wyjątkowego święta, ale nie zapamiętałem .

Zdaniem większości wyspiarzy wybuch nie był przypadkowy – była to kara dla wszystkich .Obrażeni zostali bogowie albowiem jubileuszowe obchody najważniejszego święta na wyspie były przedwczesne .

W późniejszym czasie zorganizowano nową ceremonię tego święta, która odbyła się bez zakłóceń .

- 19 –

Jedziemy do największego i najważniejszego miejsca kultu na wyspie.

Jest to Pura Besakih – nazywana „matką świątyń”. Usytuowana jest na zboczach świętej góry – Gunung Agung, w odległości około 7 km od szczytu. Dojeżdżamy do miejsca asfaltową drogą. Jest to bardzo rozległy kompleks świątynny. Pura Besakih powstała już VIII w.n.e. jako górska świątynia.

W ciągu następnych stuleci była rozbudowywana, szczególnie w okresie od

XIV do XVIII wieku. Na terenie kompleksu znajduje się 30 świątyń i setki sanktuariów.

Najważniejszą budową jest Agung Besakih, której wieże, z jedenastoma dachami przykrytymi czarnymi włóknami z palmy cukrowej wznoszą się na kilku tarasach . Długie, dwustronne schody z bogatymi rzeźbionymi ozdobami po bokach, w tym głowami demonów, prowadzą do rozszczepionej bramy z czarnego bazaltu. Rozszczepiona brama symbolizuje pęknięcie świata materialnego, przez które można wejść do świata duchów .

Fotografuje to wszystko.

Wewnątrz głównego dziedzińca potrójne siedzenie dla trzech wcieleń tego samego boga: Brahmy, Wisznu i Siwy. Z cokołów zwisają trzy sztandary: czerwona, żółto-biała i czarna; a pod nimi cztery parasole w tychże kolorach.

Kolor czerwony oznacza żywioł Brahmy- stwórcy, czarny to woda związana w

Wisznu , i żółto-biała to eter , żywioł niszczyciela Siwy.

Przed jedną ze świątyń oglądamy modlitwę Balijczyków. Rozbrzmiewa dzwonek i kapłan wzywa wiernych do modlitwy. Wszyscy siedzą po turecku

„ze skrzyżowanymi nogami” – boso, spuszczają głowy i kilkakrotnie unoszą złożone dłonie w górę. Widzę, że pomiędzy palcami dłoni trzymają maleńkie kwiatuszki .

Przewodnik objaśnia, że barwy kwiatów symbolizują strony świata , a

z nimi związane są nadprzyrodzone moce, które wymagają hołdów.

Główne święto w Pura Besakih o nazwie „bogowie schodzą razem” obchodzone jest na przełomie marca i kwietnia, trwa aż 11 dni. Tysiące wiernych przyjeżdża z całej wyspy aby złożyć hołd bogom i przodkom .

Mnogość obrzędów i świąt w kalendarzu balijskim sprawia, że my jako turyści zawsze mamy okazję uczestniczyć w jednym z nich .

Balijczycy obchodzą różnego rodzaju święta, między innymi święta przedmiotów, takich jak sztylety/ keris/, instrumenty muzyczne, samochody czy komputery .Czczą hinduską boginię nauki i wiedzy – Saraswati.

W tym dniu nie wolno czytać ani pisać , a uczniowie w szkołach modlą się o pomyślną naukę.

- 20-

Wyspiarze obchodzą Nowy Rok w sposób nie spotykany nigdzie na świecie. Jest to dzień wyjątkowej ciszy. W tym dniu nie wolno pracować, wychodzić z domu, jeżeli mówić to bardzo cicho, tylko po to aby nie sprowo- kować do złego przelatujących w tym dniu nad wyspą demonów. Ponieważ wyspa wydaje się opuszczona złe duchy odwracają wzrok .

W odległości około 20 km od Pura Besakih znajduje się największe na Bali jezioro Danau Batur, w kraterze wulkanu o długości kilkunastu i szero - kości kilku kilometrów . Obok czynny wulkan – Gunung Batur. Na stokach wulkanu, nad jeziorem nie uprawia się ryżu , ale orzeszki ziemne, kawę, goździki, wanilie, cytrusy. Owoce te dostrzegam na straganach w punkcie widokowym.

Czas wracać na południe wyspy – do bazy .

Po drodze zatrzymujemy się w Ubud. Miasto które znajduje się w południowej części wyspy jest artystyczną i kulinarna stolicą Bali .Nazwa miasta pochodzi od balijskiego słowa ubad / lekarstwo/ i nawiązuje do właściwości leczniczych roślin występujących nad tutejszą rzeką. Ubud jest jedyną miejscowością na wyspie, w której powstała specjalna fundacja troszcząca się o zachowanie tutejszej przyrody i kultury .

To miasto malarzy, rzeźbiarzy i wszelkich artystów.

Czas na obiad. Przewodnik prowadzi nas do restauracji o nazwie Bedek

Bengil „na kaczkę” jak mówi, bez wcześniejszego zamawiania.

Mając na uwadze przyjeżdżających z zachodu turystów w tym mieście zakazano budowania fast foodów.

Kaczkę pieczoną na ostro podano nam na drewnianym tarasie. Widać stąd pola ryżowe i sadzawkę w kwiatami lotosu. Poza kaczką w karcie widnieją także inne potrawy/co odnotowałem w dzienniczku podróżnym/ jak ryba zapiekana w liściu lotosu , sate lilit z siekanej ryby pomieszanej z tartym kokosem i przyprawami , wieprzowina w słodkim sosie sojowym czy w końcu lawar – sałatka z młodego owocu chlebowca z azjatycką odmianą długich a cienkich roślin strączkowych zbliżonych w smaku i wyglądzie do fasolki .

A na koniec balijska kawa, zaparzana po turecku .

Tak na marginesie – każda potrawa w tym lokalu to wydatek rzędu

15 dolarów USA.

Przed odlotem do Hongkongu mamy jeszcze okazję obejrzeć słynny na całym świecie balijski teatr tańca. Na Bali taniec jest jedną z ważniejszych form sztuki o wielu znaczeniach. Teatr tańca jest pochodną balijskich świętych balijskich tańców wykonywanych na cześć bogów i demonów , gdzie trans i opętanie było ich cechą charakterystyczną.

- 21 –

Wykonywane są zazwyczaj na wewnętrznych dziedzińcach świątyń.

Natomiast teatr tańca to przedstawienie służące przede wszystkim rozrywce.

Tematyka balijskiego teatru tańca opiera się na dwóch słynnych hinduskich eposach Ramajanie i Mahabharacie . Spektakl który oglądamy nazywa się Kecak , to słynny „małpi taniec” , oparty na Ramajanie .

Rama – wcielenie Boga Wisznu / idealny władca , brat i syn / z pomocą armii małp, pod dowództwem Hanumana pokonuje Rawanę , władcę demonów, i uwalnia porwaną przez niego żonę Sitę .

Widowisko jest niebywałą kakofonią dźwięków .

Wykonawcy , kilkudziesięciu mężczyzn, ubranych jedynie w opaski na biodrach siedzą w koncentrycznych kręgach na podłodze i intonują pieśni, bez akompaniamentu muzycznego, w różnym rytmie, w tym głosy małp - wznosząc w górę ręce .

Przebrane w kostiumy tancerki wchodzą kolejno do środka danego

kręgu i odgrywają swoją rolę .

W przekazywaniu widzom historii: oczy tancerek podkreślone grubą czarną kreską wydają się być oddzielone od reszty ciała. Mają na sobie moc hipnozy.

Bohaterki widowiska odziane są w błyszczące złociste tkaniny , z pozłacanymi

- finezyjnymi nakryciami głowy , przyozdobionymi kwiatami . Subtelnymi ruchami rąk którym towarzyszy drżenie palców oraz powłóczystymi spojrze – niami wyrażającymi zachwyt – mówią o dobru i złu.

Wszystko się dobrze kończy .

Ostatni dzień naszego pobytu na wyspie to odpoczynek na plaży przed czekającą nas podróżą do Europy na długości prawie 13 tys. km.

Mam nadzieję, że moje wspomnienia z podróży na Bali będą inspiracją dla wszystkich ciekawych świata.

Feliks St. Chojecki
Adwokat
Łowicz , listopad 2020 r.

hotspotbednary

mapa bednary ulice 34 340x219